Kolonie 30 lat temu były krótkim okresem w życiu dziecka, kiedy praktycznie nie kontaktowało się ono z rodzicami. Spotkanie z rodziną zwykle odbywało się raz, i to jedynie podczas długich, letnich, trzytygodniowych wyjazdów. Rodzice mniej więcej w połowie „turnusu” przyjeżdżali w odwiedziny, a telefony zarezerwowane były praktycznie wyłącznie do przekazywania przez wychowawców bardzo ważnych informacji związanych z potomkiem – w przypadku choroby, wypadku lub naprawdę dużych problemów adaptacyjnych.
Współczesność, wraz ze swoim rozwojem technologicznym i możliwością skontaktowania się niemal z każdym, niezależnie od jego miejsca pobytu oraz pory dnia czy nocy, sprawiła, że wszyscy korzystamy dużo częściej niż dawniej zarówno z telefonicznej komunikacji werbalnej, jak i różnych innych form porozumienia – komunikatorów, sms-ów czy nagrywanych krótkich informacji. Oczywiście jest to w zasadzie zjawisko pozytywne i z pewnością ułatwiające codzienne życie, jednak stwarza również pewne pułapki.
Telefon jako narzędzie rodzicielskiej kontroli i powód mniejszej samodzielności
W czasach sprzed ery telefonów komórkowych, dziecko wyjeżdżając na kolonie wiedziało, że praktycznie nie będzie miało kontaktu z rodzicami przez cały czas ich trwania. Oczywiście zawsze istniała opcja komunikacji telefonicznej, jednak była zarezerwowana dla naprawdę ważnych spraw. Mały człowiek był więc poniekąd zdany sam na siebie. Pozostając pod czujnym okiem wychowawcy, wiele spraw musiał jednak załatwić sam. Nie mógł znaleźć klapek w walizce – trudno, musiał szukać do skutku. Dzisiejszy 9-latek pewnie zadzwoniłby do mamy z pytaniem, gdzie je spakowała.
Z kolei rodzic martwiąc się o swoją latorośl, był jednak zmuszony zaufać dziecku i najczęściej okazywało się, że córka czy syn doskonale poradzili sobie podczas wyjazdu i potrafili zadbać o siebie mimo nieobecności mamy czy taty. Dzisiejsi rodzice, ci sami, którzy jako 7-latkowie spędzali 3 tygodniowe kolonie nad morzem i dawali radę z przepierką skarpetek i tęsknotą za rodzicami, dzwonią do swojego dziecka 5 razy dziennie z pytaniem, czy ubrało sweter, bo dziś zimno, czy na pewno zjadło całe śniadanie, a czy nikt mu nie dokucza, albo czy umyło zęby. Spróbujmy się przed tym powstrzymać. Dajmy szansę naszemu dziecku stać się samodzielnym! Jeśli nawet przechodzi 2 dni w tych samych skarpetkach, wytrze nos w rękaw, bo zapomni wziąć chusteczkę, albo pokłóci się z współlokatorem, naprawdę nic się nie stanie.
Jak często dzwonić do dziecka?
Nasze kolonie czy obozy trwają od 7 do 10 dni. Jak często dzwonić w tym czasie do dziecka? Rodzicom nastolatków sugerujemy kontakt zaraz po jego przyjeździe na miejsce i powiedzmy raz czy dwa w ciągu trwania obozu. Najlepiej zrobić to za pomocą komunikatora czy smsa. Pozwoli to dziecku wyjść „z twarzą” jeśli w kolonijnym środowisku rozmowy z matką czy ojcem są grubym nietaktem i świadczą o byciu maminsynkiem i mięczakiem.
W przypadku młodszych dzieci dobrym pomysłem jest krótka rozmowa codziennie. W tym przypadku warto rozeznać się, jak często dzwonią inni rodzice. Dobrze, jeśli nie będziemy się na ich tle wyróżniać. Zbyt częste telefony mogą być odbierane przez dziecko jako niepotrzebna, nadmierna chęć kontroli z naszej strony – z kolei zbyt rzadkie – jako brak zainteresowania.
Rozmowy telefoniczne pod kuratelą organizatora
W Wakacjeiferie.pl przyjęliśmy zasadę, że w porozumieniu z rodzicami regulujemy sprawę kontaktów telefonicznych. Opieramy się na doświadczeniu wychowawców, ponieważ to właśnie z niego wynikają proponowane przez opiekunów zasady. A jakie reguły zwykle obowiązują w trakcie naszych kolonii i obozów?
Najczęściej rodzice mają możliwość porozmawiania z pociechami tuż po obiedzie, podczas popołudniowego odpoczynku. Dlaczego? Najwięcej absorbujących zajęć odbywa się do południa i wtedy po prostu nie ma czasu na smsy czy telefony. Z kolei późne popołudnia i wieczory to czas, kiedy dzieci są już zmęczone, stoją przed perspektywą nocy i wtedy najczęściej dopada je tęsknota za domem. Kontakt z rodzicami w tym czasie najpewniej poskutkuje płaczem. Opiekunowie wiedzą o tym, dlatego zwykle rozmowa z mamą i tatą jest możliwa w najbardziej bezpiecznym z punktu widzenia dziecięcej psychiki czasie.